Boże, który wychodzisz na spotkanie zbłąkanej owcy i wszystkim słabym otwierasz ramiona. Wyznaję Ci, że nie umiem kochać. Gdy przebywam, w samotności, tęsknie za tym, którego mi dałeś. Źle mi jest bez niego i ciągle o nim marzę, ale gdy tylko jesteśmy z sobą razem - nie umiem pozbyć się egoizmu, opanować języka i być dobrym dla człowieka, którego przecież kocham.
Czemu jest we mnie tyle uporu i opryskliwości?
Dlaczego kochanej osobie próbuję narzucić własne zdanie? Dlaczego nie liczę się z tym, co ona odczuwa i sprawiam, że bywa jej ciężko i źle.
Dlaczego niszczę otrzymany od Ciebie dar naszej miłości? Przebacz mi, Boże, moje samolubstwo, złośliwość i brak opanowania.
Pomóż mi wynagrodzić wyrządzone przykrości.
Daj nam radość wzajemnego zrozumienia bez słów.
0 Komentarze:
Prześlij komentarz