Ufność w Bogu

Chrystus Pan rzekł do św. Mechtyldy; Wierzaj mi, że bardzo mi się podobają ci,: co z ufnością wielkich rzeczy ode mnie się spodziewają; niepodobna bowiem, żeby człowiek nie miał otrzymać tego, w co wierzył, i czego ode mnie się spodziewał. Słuszna zatem wielkich rzeczy ode mnie się spodziewać, i wielką we mnie nadzieję pokładać.

(Ks. 5, roz. 3 i w św. Gert. w Ks. 4, roz. 7)

0 Boże serca mego, jedyna nadziejo i ucieczko moja! ja ubożuchny, chociaż najmniejszego dobra po tysiąckroć nie jestem godny, pomimo to, tak mocną mam nadzieję w nieprzebranej dobroci Twojej, iż ani wątpię, że wierną moją ucieczką możesz, potrafisz i nią być zechcesz. Wprawdzie, Najłaskawszy Boże mój! o tem przekonany jestem, że gdybyś podług zasług moich chciał ze mną postąpić, to nie na łaskę, lecz na tysiąc i tysięcy kar zasłużyłem. Jednakże wiem i to, że dobroć serca Twojego tak wielka, że i najgorszym nieprzyjaciołom swoim zwykłeś dobrze czynić. Stąd i ja mocno wierzę i ufam, że mnie w utrapieniach moich nie opuścisz, i owszem, tak mnie raczysz wspierać i taką o mnie będziesz miał pieczę, jakich i od największego swego przyjaciela nie mógłbym się spodziewać.

0 Boże mój! lubo grzechy moje tak ciężkie i liczne, iż tysiąca piekieł na ich ukaranie za mało, zważając jednakże na dobroć Twoją, tak spokojnie czekam Twego odpuszczenia, bylebym tylko nimi się brzydził, jakoż istotnie nimi się brzydzę, iżbym prędzej wątpił, że istnieję, niżbym wątpić miał, że mi ich nie odpuścisz.

0 nieskończona dobroci! taką w Tobie mam nadzieję, że choćbym tysiąckroć więcej zgrzeszył, niż zgrzeszyłem, i wiedział, że się na mnie ciężko rozgniewałeś, a w mojej mocy było sędziego swej sprawy obrać; wiedz o tem, iżbym przecież nie kogo innego, tylko Ciebie samego obrał. Albowiem wierzyłbym sobie samemu, nie zaś komu innemu. Pewniejszy bowiem jestem Twego przebaczenia, aniżelibym go spodziewać się mógł od najlepszego przyjaciela. Zaiste! gdybym tyle razy i tak ciężko przeciw któremukolwiek z przyjaciół zgrzeszył, jak zgrzeszyłem przeciwko Tobie, przekonany jestem, żeby mi tego nigdy nie odpuścił, choćby też i matką moją był najukochańszą. Tak, gdybym matce tak się sprzeciwił, i matkę tak obraził jako Ciebie, tysiąc razyby mnie od siebie odrzuciła z złorzeczeniem. Ty zaś po tylu i tak ciężkich krzywdach, jakie ode mnie poniosłeś, po tylu niedbalstwach i grzechach moich, przecież mnie znosisz i łaskawie żywisz.

A co do szczęścia swego wiecznego, czy przypuszczasz, o najłaskawszy Ojcze! iż wątpię, żebym je osiągnął? Bynajmniej! Nie dla swoich albowiem zasług, lecz dla nieomylnych obietnic Jednorodzonego Syna Twojego, i dla ogromu zasług, jakie wiernym swoim darował. spodziewam się nieba dostąpić. I stąd tak się cieszę i weselę, jakbym już istotnie posiadał dobro, którego pragnę! Syn albowiem Twój najmilszy obiecał mi zbawienie, i darował mi swoje zasługi, z któremi powinienem współpracować.

On Bogiem wiernym, nigdy się nie cofnie słowo z ust jego wyszłe! Tą więc nadzieję o Ojcze wieczny! racz we mnie ustalić; składam ją w ręce Twoje. Nie dozwól, żeby się zachwiała dopóki nas nie złączy wieczność nieskończona, która nadzieję szczęścia przeistoczy w używanie wiecznego dobra. Amen.

źródło: Modlitewnik
           "Bóg Moją Miłością" str. 66.

Drukuj to!

CONVERSATION

0 Komentarze:

Prześlij komentarz